Obawy Julie były, jak najbardziej słuszne.
Ostatnia impreza, dodatkowo dzień urodzin Julie, na której wspólnie byli, skończył się pocałunkiem. Później, po urodzinach sytuacja zrobiła się niezręczna i Ev rozumiał, skąd ten dystans u Julie. Miała chłopaka i to było po prostu wobec niego nie fair, podobnie jak ten wyjazd, ale czy robili coś złego? Można to nazwać zwyczajną, przyjacielską wycieczką, oczywiście nie licząc okoliczności i tego, że za pasem było Święto Walentego, dzień zakochanych. Udawana randka również nie brzmiała dobrze, ale czy tak na dobrą sprawę, gdyby zaproponował jej randkę, zgodziłaby się? Szczerze w to wątpił, właśnie ze względu na Klausa, który wyjątkowo mu zawadzał, ale już dawno, odkąd Julie zaczęła się z nim spotykać — Ever wiedział, że jego dąsy i tak nic nie dadzą. To było jej życie, jej uczucia i jej chłopak, choć niekoniecznie szczere, to wciąż był jej wybór. Nieważne ile razy by powtarzał, że Weasley był po prostu nieodpowiednim kandydatem na chłopaka, młoda Cullen go nie słuchała, zapatrzona w bruneta, jak w obrazek. Zupełnie, jak w to okno, przez które teraz zerkała i obserwowała światła nocnego życia Ontario.
On natomiast nie miał aż takich zmartwień, jak Julie. Mieli trzy dni na wspólne spędzenie czasu i przez te trzy dni, mogło być naprawdę różnie. Nie obawiał się, że dojdzie między nimi do jakiejś sprzeczki, bardziej był nastawiony na to, że będą się świetnie bawić i korzystać ze wszystkich atrakcji, oferowanych przez hotel. W końcu cała wycieczka nie była najtańsza, więc rodzice na pewno wykupili sobie jakieś dodatkowe
zaplecze, żeby świetnie się bawić, spędzić ze sobą czas i po prostu nacieszyć się wolnym weekendem. Nigdy nie ukrywali, że było ich po prostu na sto stać, gdyby tak nie było, Eve mógłby zapomnieć o studiach, które przecież, same w sobie, były drogie.
— Dobra, Julie. Przyznaj, że po prostu od początku na to liczyłaś i gdy zobaczyłaś podwójne łóżko, od r a z u poczułaś się lepiej — Przedrzeźniał się z nią. Nie chciał jej dokuczać, ani wypominać tego młodzieńczego zauroczenia, choć naprawdę uroczo wyglądała, gdy się bulwersowała. Eve też nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że to całe
nastoletnie zauroczenie, wciąż nie przeszło, w zasadzie... O tym zauroczeniu też nie dowiedział się bezpośrednio od Julie, ale jak to mówią, ludzie swoje wiedzieli.
Ułożył się na łóżku, w typowo męskim rozkroku i ułożył dłonie na brzuchu, zerkając w jasny, oświetlony (choć jego zdaniem ciut za bardzo) sufit. Odwrócił rudą czuprynę w kierunku Julie, gdy położyła się obok niego i przez chwilę nic nie mówiła.
W ostatnim momencie złapał poduszkę i odwrócił głowę, by nie zacięła go w oko i spojrzał z niedowierzaniem w kierunku Julie, gdy wspomniała o tych poduszkach. Przekręcił się na bok, podpierając ręką głowę i przyjrzał się uważnie dziewczynie, jakby szukając jakiegokolwiek cienia uśmiechu, lub żartu na jej twarzy. Nic takiego jednak nie dostrzegł, a to oznaczało, że faktycznie będą spali z barykadą z poduszek.
— Naprawdę, chcesz kłaść poduszki na środku? Dobra, jeśli tak, nie będę się kłócić. Masz się czuć komfortowo, nic mi do tego — Uznał, unosząc ręce w geście kapitulacji i odrzucił poduszkę, prosto w ręce czarnowłosej.
— Orientuj się — Dodał, posyłając dziewczynie wesoły uśmiech.
Przysunął się bliżej, zaglądając do tej całej kartki, którą trzymała w rękach i zerknął sponad ramienia dziewczyna, na jej twarz. No cóż, atrakcji mieli naprawdę sporo, jak na prestiżowy hotel przystało. Nie mógł powiedzieć, czy po tej całej imprezie gdzieś w dolnej części hotelu, będzie w stanie iść jeszcze do jacuzzi, czy jedyne o czym będzie marzył to telewizja, albo spanie. Na pewno przed nimi był długi wieczór — a właściwie to noc. Takie imprezy z reguł szybko się nie kończyły.
— Jasne, jasne. Może przestane być śpiący. Ej, w sumie bankiet nieźle brzmi... Serio nie mogę się doczekać tego pysznego jedzenia, które nam zaserwują. Bułki w samolocie nie były szczytem kuchni amerykańskiej — Westchnął głośno i podniósł się ciężko z łóżka, przeciągając się i podciągając spodnie, żeby czasem nie zsunęły mu się z bioder, bo przecież tyłkiem i gaciami nie miał zamiaru świecić przed Julie, bynajmniej nie w tej chwili, gdy szperał w torbie podróżnej i wyciągał z niej typowo kosmetyczne rzeczy, takie jak szczoteczka do zębów i co najwyżej płyn do kąpieli z szamponem, no i perfumy, bo na co mu było więcej? Kremować się nie musiał, odżywki na włosy na ogół nie nakładał, żelu do włosów też nie używał, więc to było bezsensu. A no i wziął oczywiście ciemne, nawet eleganckie spodnie, które miał włożyć na ten cały bankiet.
Na szczęście matka go uprzedziła i poinformowała, że powinien wziąć coś eleganckiego, bo mogła być jakaś impreza, a on, na szczęście, tym razem się jej posłuchał.
Poszedł do tej łazienki i wziął prysznic, wyszorował siebie, włosy, a w obszernej łazience unosiło się przyjemne ciepło, bijące od prysznica i parującej wody. Wyszedł spod prysznica, wytarł się i zaczął wycierać włosy. Stał przez chwilę przed lustrem, odłożył ręcznik i zaczął myć zęby. Dopiero, gdy się ogarnął, wsunął bokserki i spodnie na tyłek, lecz pozbawiony bluzki, wyszedł z łazienki, jakby nigdy nic się nie stało.
Przeszperał jeszcze ubrania i wyciągnął jakieś dwie bardziej normalne bluzki bez nadruków i ciemną marynarkę (nie przypominał sobie, żeby ją tam pakował, ale najwidoczniej pani Hastings zrobiła porządek w torbie syna).
— Bardziej biała, czy granatowa, jak myślisz ? — Zapytał z cichym westchnięciem, pokazując dziewczynie dwie bluzki, nad którymi się zastanawiał. Podziękował grzecznie, gdy mu pomogła i wsunął na siebie t-shirt, poprawiając go przy dole, bo nie lubił, gdy materiał się gniótł. W tym czasie Julie zajęła łazienkę, a on zajął się ogarnianiem jakichś rzeczy, prawdopodobnie, rozpakowywaniem swojej torby podróżnej. Miała sporo czasu, bo Julie nieszczególnie się spieszyła, ale kobiety podobno potrzebowały więcej czasu w łazience, więc... Był w stanie to zrozumieć.
Podniósł się z pozycji klęczącej, gdy usłyszał głos dziewczyny i odwrócił się w jej kierunku.
Zmierzył ją dość bezczelnym, oceniającym wzrokiem, od góry, do dołu i później odwrotnie, by dłużej zatrzymać wzrok na jej twarzy. Dobra, na początku trochę słów mu zabrakło, bo wyglądała naprawdę dobrze, a nawet nie dobrze, tylko świetnie... I nie ciężko było się tego domyślić, po tym oczarowanym spojrzeniu, które jej posłał.
Uśmiechnął się ciepło, gdy podeszła bliżej i mógł przyjrzeć się dokładnie outfitowi czarnowłosej.
— Wiesz, gdybyś nie miała chłopaka, to nie musiałabyś tylko udawać mojej dziewczyny, ale co ja tam wiem. Wyglądasz ślicznie i... Seksownie, a te loki dodają Ci uroku — Odparł całkowicie szczerze i nawet ją do siebie przytulił i nachylił w jej stronę, by pocałować prosto w czółko.
Niby nie była szczególnie mocno umalowana, ale było widać różnicę. Chociaż... Jemu to podobała się nawet bez makijażu, więc uroda siedemnastolatki była wręcz nienaganna, przynajmniej jego skromnym zdaniem. Nie mówiąc już o tej sukience, która dodatkowo podkreślała atuty jej figury, przez co wyglądała po prostu pociągająco.
@Julie Cullen